Unijny system handlu emisjami CO₂ (ETS) miał być narzędziem do walki ze zmianami klimatu. Idea była prosta: zanieczyszczający płaci. Firmy emitujące dwutlenek węgla muszą kupować uprawnienia do emisji, co miało zachęcać je do inwestowania w czystsze technologie. Jednak z biegiem lat szczytny cel przekształcił się w gigantyczny rynek finansowy, zdominowany przez fundusze inwestycyjne i spekulantów.
Ceny uprawnień wzrosły kilkukrotnie, a za tonę CO₂ płaci się dziś ponad 80–100 euro. Nie wynika to z realnego kosztu redukcji emisji, lecz z gry rynkowej, w której wielcy gracze potrafią pompować ceny. Efekt? Elektrownie, huty, ciepłownie i cementownie przerzucają koszty na odbiorców końcowych. Rachunki za energię, ogrzewanie i produkty codziennego użytku rosną – a społeczeństwo płaci cenę za błędnie skonstruowany mechanizm.
Lokalne skutki – niewidzialny ciężar dla gmin i mieszkańców
Debata o ETS zwykle toczy się w Brukseli, ale jej konsekwencje najbardziej odczuwają lokalne społeczności.
-
Gminne ciepłownie, często należące do samorządów, muszą kupować coraz droższe uprawnienia do emisji. To wymusza podwyżki cen ciepła lub dotacje z budżetów miejskich.
-
Szkoły, urzędy, szpitale – wszystkie te instytucje płacą wyższe rachunki, co ogranicza środki na inne potrzeby, jak edukacja czy inwestycje.
-
W miastach, gdzie ludzie ogrzewają mieszkania w systemie komunalnym, ETS staje się ukrytym podatkiem klimatycznym, od którego nie ma ucieczki.
Samorządy próbują reagować, inwestując w odnawialne źródła energii, pompy ciepła czy lokalne elektrownie fotowoltaiczne. Ale przy niestabilnych cenach uprawnień trudno zaplanować długofalowe strategie. W praktyce system, który miał motywować do zielonej transformacji, często hamuje rozwój przez niepewność i brak równowagi między rynkiem finansowym a realną gospodarką.
System ETS miał karać zanieczyszczających, a stał się sposobem na zarabianie dla tych, którzy zanieczyszczeń w ogóle nie emitują. To, co miało być narzędziem ochrony klimatu, w wielu przypadkach szkodzi gospodarce, obciąża samorządy i uderza w mieszkańców. Jeśli Unia Europejska chce odzyskać zaufanie obywateli, musi oddać ETS w ręce tych, którzy naprawdę walczą o czystą energię, a nie tych, którzy grają na giełdzie emisji jak na ruletce.
Źródło: tysol.pl
Zapraszamy do odwiedzenia naszej strony gsenergia.pl, gdzie znajdą Państwo pełen zakres naszych usług.
Oferujemy m.in.: Audyty Energetyczne, Świadectwa Charakterystyki Energetycznej oraz nasze nowości: Technologie Wodorowe, Wsparcie w Pozyskiwaniu Fuduszy i rozwiązania w zakresie Dekarbonizacji.
Odkryj więcej!